SARAH CONNOR - wywiad z artystką
- W przypadku debiutów nieczęsto zdarza się, że po pierwszym singlu niemal od razu gotowy jest drugi, a przez cały czas na wydanie czeka gotowy i dopracowany cały album. W przypadku Sarah Connor można chyba powiedzieć, że wszyscy byli pewni twojego sukcesu od samego początku - na podbój rynku muzycznego ruszasz przygotowana w 100%!
- Bardzo długo szukałam wytwórni płytowej, która byłaby zainteresowana nie tylko wydaniem mojego materiału, ale i promowaniem mnie 'na dłuższą metę'. Bardzo upierałam się, żeby wykonywać też taki rodzaj muzyki, jakim mnie interesował, czyli soul / R'n'B. Pracę nad tą płyta zaczęłam już ponad rok temu i gdyby to ode mnie zależało, ukazałaby się już w czerwcu. Wytwórnia wolała jednak zaczekać, aż pierwszy singiel "Let's Get Back To Bed -Boy!" stanie się popularny, a moje nazwisko będzie kojarzone. Wielu debiutantów po niespodziewanym sukcesie swojej pierwszej produkcji faktycznie staje przed dylematem - dokończyć pracę nad całą płytą, czy wydać ją jeszcze na fali pierwszej popularności. Ja byłam przygotowana na sukces, ale jeszcze bardziej chciałam udowodnić wszystkim niedowiarkom, że można w Niemczech nagrać płytę z muzyką soul i że naprawdę może się ona podobać!
Bardzo pomógł mi tutaj TQ - kiedy usłyszał moje utwory, od razu się nimi zainteresował i zaproponował, ze zaśpiewa nie tylko na jednym, ale na dwóch kawałkach z płyty! Słucha takiej muzyki, i jeżeli sam twierdzi, że coś jest dobre, to chyba można mu wierzyć?!
- Rozumiem, że na początku "Let's Get Back To Bed -Boy!" był utworem śpiewanym tylko przez ciebie?
- Tak! To, że będzie to jednak duet okazało się zupełnie przypadkiem!
- Czy uważasz tą płytę już za skończoną? Czy jeżeli jej słuchasz czujesz, że to albo tamto chciałabyś jeszcze poprawić, zmienić ?
- Jestem perfekcjonistką, bardzo krytycznie podchodzę do swojej twórczości. Jednak w przypadku tej płyty już wystarczająco długo doprowadzałam w studio moich producentów do szału... Czasami prosili mnie: "Sarah, my tę płytę musimy kiedyś wydać!" ale do póki nie znaleźliśmy kompromisu, nie poddawałam się! (śmiech). Dlatego płyta ukazuje się dopiero w listopadzie. Nigdy nie jestem z czegoś w 100% zadowolona, ale teraz brzmi ona tak, jak brzmieć powinna. Nadszedł wreszcie moment, kiedy to ludzie zadecydują czy im się podoba, czy nie. Czekałam na to od dawna.
- Pierwsze dwie piosenki Sarah Connor były bardzo zmysłowe, wręcz seksualne, a tymczasem... trzeci singiel ("From Sarah With Love") to romantyczna ballada. Na płycie szykujesz więcej takich niespodzianek?
- Zawsze powtarzałam, że możecie słuchać "Let's Get Back..." i "French Kissing", możecie nawet robić to, o czym opowiadam w tych piosenkach, ale istnieje jeszcze inna strona mojej osobowiści. Ballada "From Sarah With Love" opowiada o moich własnych przeżyciach, jest romantycznym i niezwykle ważnym dla mnie utworem, dlatego kiedy okazało się, że będzie to trzeci singiel z płyty, bardzo się ucieszyłam. Poza tym, teraz jest chyba zapotrzebowanie na tego typu utwory - nadchodzą Święta...
Chcę być znana także z innej perspektywy. Każda piosenka na płycie to jakaś historia. "When I Dream" to bardzo spokojny kawałek, idealny do relaksacji. Inny - "Make You High" porównuje muzykę do narkotyku, bo tak samo łatwo się od niej uzależnić. Wsłuchaj się w moje teksty, wtedy naprawdę mnie poznasz.
- Twoja płyta nosi tytuł "Green Eyed Soul (Zielonooki Soul)". Możesz to wyjaśnić?
- Dawno temu w Ameryce muzyka soul wykonywana przez białych nazywana była 'niebieskookim soul'. Od kiedy pamiętam, ludzie zawsze wątpili, że w Niemczech - w dodatku biała artystka - może nagrać prawdziwy album soulowy. A jednak się udało! Ta historia zawsze będzie mi przypominać o długiej drodze do celu. A że mam zielone, a nie niebieskie oczy, to tylko dodało oryginalności tytułowi.