O nas
STRONA GŁÓWNA >>

Dzisiaj jest Wtorek, 23 Kwiecień 2024 r. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha

Wywiady

MANIC STREET PREACHERS - wywiad z Nicky'm Wirem, gitarzystą zespołu - wrzesień 2002. STRONA: 3

- Czy w takim razie wasi "znani przyjaciele" nigdy nie próbowali zachęcić was do eksperymentów z muzyką elektroniczną? Nie proponowali wyprodukowania płyty właśnie w takiej stylistyce?
- Zbyt dużą wagę przykładamy chyba do słów piosenek. James twierdzi, że to właśnie one przesądzają o charakterze całości. To dlatego wydaje mi się, że teksty na nowej płycie zmuszą nas do nagrania jej w tak surowej, bezpośredniej formie, jak to tylko możliwe. Ale z drugiej strony… nigdy nie mów nigdy! Teraz ten krążek jest tylko jednorazową przygodą, jak na razie wolimy sprawować kontrolę, niż być kontrolowanym. I jak na razie nie przynosi to specjalnie złych rezultatów!
- Wspomniałeś o wadze słów w waszych kompozycjach. Czy kiedykolwiek mieliście szansę na własne oczy przekonać się, co zmieniły one w życiu waszych fanów?
- Cały czas się o tym przekonujemy wędrując po stronach internetowych założonych przez fanów, czytając przysyłane przez nich fanziny. Przykładem niech będzie "If You Tolerate This Your Children Will Be Next", opowiadający o problemach Wojny Domowej w Hiszpanii - dzięki nam wiele osób naprawdę zainteresowało się tą kwestią, cześć nie wiedziała nawet o istnieniu takiego konfliktu. W innych kompozycjach z naszego również serwujemy wiele odniesień do współczesnej historii czy kultury. To samo, pamiętam, fascynowało mnie w kawałkach Sex Pistols czy The Clash. Ich teksty otworzyły przede mną zupełnie nowy punkt widzenia. Mam nadzieje, że to samo można powiedzieć też o nas. Pewnie nie zmieniliśmy świata, ale na pewno zmieniliśmy ludzi. Na mnie ogromny wpływ miał chociażby Morissey. To dzięki niemu zakochałem się w twórczości Oscara Wilde'a, którego do dziś namiętnie czytam.
- Okładka albumu przedstawia wszystkich czterech oryginalnych członków zespołu. Czy kiedykolwiek jednak przeszła wam przez głowę myśl, żeby miejsce Richey'a w grupie zajął ktoś inny. Zniknął on przecież w bardzo trudnym dla was momencie - dosłownie w przeddzień rozpoczęcia wielkiej trasy koncertowej Manic Street Preachers.
- To było bardzo trudne. Pod kątem osobowości czy talentu to na pewno nikt nigdy go nie zastąpi, ale jeżeli chodzi o występy na żywo, to James, który również gra na gitarze nie może jednocześnie grać dwóch partii, śpiewać i skakać po scenie. Wprowadzenie kogoś nowego byłoby sporym ułatwieniem, ale nie wydawało się nam czymś właściwym. A trzeba kierować się pewnymi zasadami. Wiele zespołów nawet by się nad tym nie zastanawiało, wystarczy popatrzeć na Oasis czy Suede - przyjmują do składu nowych gitarzystów i po sprawie. My jednak nie mogliśmy tak postąpić. Byliśmy sobie może zbyt bliscy?
- Kiedy wsłuchać się w gitary z nowego kawałka "There By The Grace Of God", momentalnie przychodzi tylko jedno skojarzenie - The Cure. Czy ten zespół należał kiedykolwiek do grona waszych inspiracji?
- Tak, podobnie jak inne post-punkowe zespoły - Joy Division czy Siouxsie & The Banschees, The Cure byli tym, w co wsłuchiwaliśmy się w młodości. Potem dołączyli do nich też Echo And the Bunnymen. Wszyscy oni tworzyli w trochę gotyckim nastroju, więc po latach naprawdę jest się do czego odwoływać. "There By The Grace..." to dla nas trochę chłodny, bardzo europejski kawałek. Nie chcieliśmy wracać z kolejny patetycznym numerem w stylu "wielkich Maniców", potrzebowaliśmy czegoś mniej wyzywającego. Innego, niż normalnie. Wręcz hipnotycznego...
- Teraz będzie trochę filozoficznie. Czy uważasz, że przez 10 lat waszej działalności, nazwa "Manic Street Preachers (Szaleni, uliczni kaznodzieje)" zmieniła w jakiś sposób swoje znaczenie? Czy "preaching (nauczanie)" znaczy dzisiaj coś innego, niż dekadę temu?
- Kiedyś słowo "manic" odnosiło się głównie do energii, jaką wyzwalaliśmy z siebie na scenie. "Street - ulica" świadczyła o naszym robotniczym pochodzeniu. Wychowywaliśmy się w skromnych, ciężkich warunkach. "Preachers" było niemal religijnym wskazaniem, że chcemy nawracać ludzi, pragniemy aby ujrzeli oni inną stronę życia, zaczęli słuchać innej muzyki. Z czasem i wraz ze stopniowym rozwojem zespołu, ludzie zaczęli nazywać nas po prostu "The Manics (Szaleńcy)", bo nie mogli poradzić sobie z obciążeniem, jakie wiązało się z resztą nazwy. Choć może dotyczy to tylko Wielkiej Brytanii...

Dodatkowe informacje: www.manics.co.uk

<< Poprzednia strona | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | Następna strona >>
Muzyka polska
CO NOWEGO?
STARE, NOWE I NAJNOWSZE
SHOW MUST GO ON!
NA POWAŻNIE
NAJ...LINKI
Muzyka zagraniczna
CO NOWEGO?
STARE, NOWE I NAJNOWSZE
SHOW MUST GO ON!
NA POWAŻNIE
NAJ...LINKI
Muzyczny deser
MUZYKA Z GŁOŚNIKA...
EKRANIZACJA
LISTY PRZEBOJÓW
CHWILA WYTCHNIENIA
NO TO GRAJ
TROCHĘ SOFTU
NA FALI
UJAWNIJ SIĘ
WYWIADY
SZAŁ CIAŁ
PIGUŁKA
Muzyczny odlot
WYDARZENIA KULTURALNE
MODERN ROCK REV.
Listy przebojów
BILLBOARD SINGLES (18.02)

1. ED SHEERAN - Shape Of You

EUROCHART SINGLES (21.02)

1. ED SHEERAN - Shape Of You

UKCHART SINGLES (21.02)

1. ED SHEERAN - Shape Of You

Subskrypcja
ZAREJESTRUJ SIE (NOWY FORMULARZ)
Muzyczne szukanie
 
 
 

Tysiące tanich przedmiotów!
Tysiące tanich przedmiotów!

W górę

DNC | REKLAMA | POCZTA | POMOC | ZUIOP

Wszelkie prawa zastrzeżone - DNC WebDesign 2000 - 2024