JAKA JEST RÓŻNICA MIĘDZY NOWYM ALBUMEM, A WASZYMI WCZEŚNIEJSZYMI
PŁYTAMI?
DEBBIE HARRY: Jest bardziej wyrafinowana, opowiada o teraźniejszości. To znaczy nie mam na
myśli, że próbujemy kreować płytę Blondie, korzystając jedynie z naszej reputacji sprzed lat.
Próbowaliśmy nagrać album, który będzie częścią naszej teraźniejszości. Tego jak myślimy i żyjemy
teraz.
CHRIS: Myślę, że nasze starsze płyty, jak na tamte czasy, były dość wyrafinowane, a my zawsze
staraliśmy się robić coś, co było inne, coś co miało wstrząsnąć sceną. I ta płyta też taka jest. Ale minęło
20 lat, w ciągu których style muzyczne wielokrotnie powtarzały się w różnych konfiguracjach. To jasne,
że w tej sytuacji nie jest łatwo zaproponować coś, czego nikt jeszcze nie słyszał.
DEBBIE HARRY: Myślę, że w tej chwili jesteśmy w stanie pod każdym względem dać z siebie dużo
więcej niż kiedyś. Piszemy lepsze piosenki i dajemy lepsze koncerty.
JIMMIE: Ta płyta jest kontynuacją czegoś, co rozpoczęliśmy już dawno. Stawaliśmy się zespołem
eklektycznym, który może zagrać wszystko. I generalnie taka jest ta płyta.
JAK TO JEST BYĆ IKONĄ POP KULTURY?
DEBBIE HARRY: Hmm
kiedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że osiągnęliśmy ten status
wydaje mi się, nie wiem, że nasza aktywność sceniczna raczej się obniżyła. I wtedy nagle uderzyło mnie
to, że nagle ludzie zaczęli mnie postrzegać w inny sposób. Zdałam sobie sprawę, że jeśli wytrwasz na
scenie dostatecznie długo i uda ci się utrzymać przyzwoity wizerunek, to jesteś OK, stajesz się ikoną. I
tak właśnie się stało w naszym przypadku.
CLEM: Dorzuciłbym do tego odrobinę godności i prawości.
DEBBIE HARRY: Tak.
CLEM: O to właśnie chodzi.
CLEM: I kiedy będziesz pisał podanie o pracę możesz zaznaczyć, że byłeś ikoną pop kultury.
DEBBIE HARRY: Wyciągnęłam z tego dla siebie same dobre rzeczy i chyba dzięki moje życie w
przeciwieństwie do tytułu naszej płyty nie jest obciążone klątwą. Oczywiście płyta jest o sprawach bardzo
ważnych jest, jak powiedział kiedyś Rupert Pumpkin: "Ważne jest, by naprawdę syfiaste rzeczy, które
przydarzają nam się w życiu umieć zamienić w żart." Wiesz, to jest naprawdę genialny sposób na życie.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że zawsze był we mnie jakiś mroczny głos, który odzywał się we mnie w ten
sposób (głęboki pomruk), wiedziałam, że tak naprawdę nie pracowało to dla mnie. I nie wiem, czy ma to
jakiś związek, z tym jak widzi cię publiczność, jak cię odbierają. Być może ma.
OPOWIEDZCIE COŚ O PIERWSZYM SINGLU "GOOD BOYS"
DEBBIE HARRY: Ma tytuł "Good Boys". Jest to bardzo prosta piosenka pop z przyjemną melodią i
fajnym tekstem. Typowa rozrywkowa rzecz..
CHRIS: Ten utwór bardzo mi się podoba. Myślę, że to z pewnością może być hit.
JAK DOSZŁO DO WSPÓŁPRACY Z JONASEM AKERLUNDEM, KTÓRY ZREALIZOWAŁ KLIP?
DEBBIE HARRY: Dlaczego zdecydowaliśmy się, żeby Jonas zrobił nam klip? Pracowałam z nim przy
jego debiucie fabularnym "Spun". Grałam tam niewielką rólkę. Bardzo podobały mi się jego filmy wideo.
I po zakończeniu pracy nad filmem "Spun" wiedziałam, że jego ironiczne poczucie humoru i szybki
sposób pracy będzie tym co najlepsze dla naszego klipu. To bardzo stanowczy facet, a ja lubię pracować z
takimi ludźmi. Dobrze wie, co robi, ufa swojemu instynktowi, ale jest odpowiedzialny, bardzo uważny i
staranny. Dzięki temu praca z nim szła szybko, co bardzo mi odpowiada. Rzucaliśmy różne pomysły i w
końcu powiedzieliśmy - zobaczmy, czy Jonas będzie zainteresowany tą robotą. I wszystko wyszło
idealnie.
KTO BYŁ AUTOREM KONCEPCJI KLIPU "GOOD BOYS"?
CHRIS: To wideo to była terapia dla Debbie.
EBBIE HARRY: Terapią był raczej film, który zawsze bardzo lubiłam. Mało znany, niemy film, w
którym w Hollywood zadebiutował Lon Chaney. To po tym filmie Hollywood się nim zainteresowało na
poważnie. Chodzi o "He Who Gets Slapped" ("Ten, którego policzkowano"). Dla mnie ten film miał w
sobie jakieś nieokreślone piękno, był bardzo dziwny. Wspomniałam o nim Jonasowi. Chciałam, żeby coś
z tej atmosfery uchwycić w naszym klipie. To historia o porządnym facecie, który się zatraca. Od tego
właśnie zaczęliśmy. Ponieważ reżyserem tego filmu był Szwed Jonas wybrał się do Szwedzkiego
Instytutu Filmowego i tam go obejrzał po raz pierwszy. Zadzwonił do mnie zachwycony twierdząc, że
musimy to zrobić, że to naprawdę jest świetne.
POWIEDZCIE COŚ O PIOSENCE "DIAMOND BRIDGE".
JIMMIE: Prace nad tym kawałkiem zaczęliśmy w moim studio. Nie miałem pojęcia co z tym począć.
Takie utwory roboczo nazywaliśmy "Dugga", bo jest w nich taka sekwencja, idzie to właśnie tak: dugga-
dugga-dugga-dugga. Więc nazywaliśmy je "Dugga Songs". Graliśmy "duggas" na koncertach w pewnej
kolejności. Przyniosłem ten utwór Chrisowi, nie wiedziałem jak to dalej ująć, a Chris powiedział - Ty, to
jest niezłe. Powinniśmy coś z tym zrobić. Pracowaliśmy wtedy z innym producentem, zanim jeszcze
trafiliśmy na tego, który zrobił płytę i on nie wiedział jak to ugryźć. Więc zanim jeszcze usłyszała go
Debbie razem z Chrisem schowaliśmy go do szuflady. Potem Debbie napisała tekst i tak piosenka
"Diamond Bridge" otrzymała ostateczny szlif. Jestem bardzo zadowolony z tego kawałka. Myślę, że jest
świetny.
CLEM: Od jakiegoś roku otwieraliśmy tym utworem nasze koncerty. Świetnie się do tego nadawał, bo to
bardzo przyjemny i dynamiczny kawałek.
DEBBIE HARRY: Tekst jest o osiąganiu dojrzałości i, choć może się wydawać, że ktoś w moim wieku
dorósł już dawno temu, ale ja myślę, że w życiu dojrzewa się wiele razy. To jest jak jakiś rodzaj
objawienia...
CHRIS: Dorastanie jest teraz tematem 75% filmów, które powstają w Hollywood.
DEBBIE HARRY: Tak. Wszyscy jesteśmy zaprogramowani.
JIMMIE: Ale my wcale nie napisaliśmy zbyt wielu utworów na ten temat. Prawda Debbie?
DEBBIE HARRY: Zgadza się.
CLEM: Ona za to pisze dużo piosenek o dochodzeniu, jeśli wiecie o czym mówię.
DEBBIE HARRY: Piszę piosenki o dochodzeniu i samej drodze do niego.