- Jednym z programów, którego uczestnicy mieszkają w jednym domu, to chociażby Idol. Co o nim sądzicie? Czy jest on w stanie wykreować prawdziwą gwiazdę?
- (Ch) Osobiście nie popieram idei tego programu. Szlifowanie przyszłej gwiazdy zawsze oznacza robienie z niej plastikowego, sztucznego tworu. Który nigdy nie będzie wiarygodny!
- (R) Wygranie takiego programu nie zależy od tego, jak śpiewa, ale od fajnego wyglądu czy umiejętności tańca.
- (Ch) Gdzieś w tym wszystkim zapomina się o tym, co najważniejsze - czyli o muzyce. Nagle okazuje się, że to, czy masz talent, zależy od tego, jak wyglądasz i czy masz odpowiedni "image".
- Jednym z najbardziej popularnych, "niezależnych" zespołów reprezentujących londyńską scenę urban music jest obecnie So Solid Crew. Czy uważacie, że w jakiś sposób utorowali wam drogę do kariery?
- (R) Sądzę, że tak. Przed nimi scena urban music nie posiadała żadnych gwiazd, czy szerzej rozpoznawalnych przedstawicieli. Kiedy na skutek rozmaitych problemów So Solid Crew rozwiązali się, ich wytwórnia natychmiast zaczęła poszukiwać zespołów o takim potencjale jak So Solid, ale z mniejszą skłonnością do pakowania się w kłopoty. Takie ruchy są zupełnie zrozumiałe i możliwe, że właśnie dzięki temu ktoś odkrył Big Brovaz. Widzę więc w tym same plusy!
- A nie boicie się, że tarapaty w jakie wpadali członkowie So Solid Crew czynią wasz zawód niebezpiecznym?
- (Ch) Wiele złego powiedziano już o tym zespole. Już nawet nas pyta się, czy przypadkiem nie jesteśmy tylko ugrzecznioną wersją So Solid. A według mnie ci muzycy mieli po prostu najzwyklejszego pecha, obracali się też w złym towarzystwie. Próbowali robić coś pozytywnego, co obróciło się to przeciwko nim tylko przed złych ludzi, którzy znaleźli się w ich otoczeniu.
- Występował przeciw nim nawet sam minister!
- (R) Brytyjski minister kultury zakazał im dalszych występów tylko dlatego, że podczas ich występów ktoś z tłumu został postrzelony z pistoletu. Wiadomo, że nie zrobił tego nikt z zespołu, bo ci przecież występowali w tym czasie na scenie, nie rozumiem więc całej nagonki na ten zespół. A z Romeo i Harveya, którzy robią świetny komercyjny hip-hop robi się potworów, zdolnych do popełnienia najgorszych czynów. Przemoc ma tu się ewidentnie nijak do rzeczywistości.